
O ile większość kierowców doskonale rozumie związek między sprawnością układu zawieszenia czy hamulców a własnym bezpieczeństwem, o tyle układ klimatyzacji jest traktowany jako luksus. Tymczasem zwłaszcza w upalne dni jego działanie ma bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo jazdy.
Ten związek między bezpieczeństwem jazdy a temperaturą w kabinie pojazdu jest konsekwencją ludzkiej fizjologii. Człowiek jest istotą stałocieplną, co oznacza, że organizm sam musi utrzymywać ciepłotę ciała – ogrzewając się lub rozpraszając nadmiar ciepła. Wystarczy, żeby termometr pokazał zaledwie 32,2 st. C temperatury otoczenia, by zacząć się pocić – bez tego nie uda się utrzymać odpowiedniej temperatury ciała. Jednak gdy otacza nas wilgotne powietrze, zaczyna być niebezpiecznie dla zdrowia – nawet 35 stopni może już spowodować udar cieplny. Letnie słońce potrafi błyskawicznie nagrzać kabinę samochodu.
Postęp w izolacji szyb jest negowany poprzez zwiększanie się powierzchni szyb i ich większe nachylenie – chociażby porównując sylwetki dzisiejszych modeli i tych produkowanych 30 lat temu. Co gorsza, temperatura w nagrzanej kabinie nie jest jednolita. Ciepłe powietrze płynie do góry, zatem blisko dachu termometr może wskazać nawet 10 stopni więcej niż w okolicach kokpitu. A właśnie tam znajduje się głowa kierowcy.
„Prowadzenie samochodu wymaga bezbłędnej oceny sytuacji na drodze i jak najszybszego reagowania na zagrożenia. Do tego potrzebna jest koncentracja, a ta jest możliwa tylko wtedy, gdy kierowca odczuwa komfort termiczny” – mówi Constantin Iordache, Thermal Domain Coordinator.
Jak to rozumieć? Bardzo prosto: nie powinno być zbyt ciepło ani zbyt zimo, czyli optymalnie ok. 22 st. W czasie letnich upałów nie jest to możliwe bez sprawnej klimatyzacji. Jej zadaniem jest nie tylko obniżenie temperatury do poziomu bezpiecznego dla zdrowia, ale także usunięcie wilgoci z kabiny. Wbrew pozorom nie brak jej nawet latem, o czym można się przekonać, gdy nagły deszcz schłodzi szyby – błyskawicznie zachodzą mgłą.
Nawet uchylone okna nie zastąpią klimatyzacji, a w czasie szybkiej jazdy nie sposób ich otworzyć – huk opływu powietrza uniemożliwia rozmowę czy słuchanie radia. Przy niesprawnej klimatyzacji głowa kierującego znajduje się w warstwie powietrza o najwyższej temperaturze, a to ogranicza percepcję kierowcy i jego szybkość reakcji. Wystarczy, by temperatura w kabinie podniosła się z 21 do 27 st. C, by – według badań francuskich naukowców – postrzeganie bodźców i szybkość reakcji kierowcy zmalały aż o 22 proc.
Komentarze (0)