
W trakcie dyskusji, wśród przedstawianych rozwiązań mających na celu pozyskanie nowych kadr i utrzymanie obecnych, pojawiły się takie pomysły:
-
monitorowanie stanowisk pracy, w efekcie czego może okazać się możliwe zwiększenie wydajności jednego pracownika np. o nadzór o jedną maszynę więcej,
-
wdrożenie programu: przyprowadź swojego znajomego do pracy, za którego – jeżeli się sprawdzi – dostaniesz honorarium,
-
organizowanie w okresie wakacyjnym płatnych staży dla dzieci pracowników, które - jak się okazuje - są zaskakująco produktywne i często w przyszłości chętnie podejmują się pracy w tym samym zakładzie,
-
„Klub Młodego Technologa” – jedna z inicjatyw realizowanych we współpracy ze szkołami średnimi i uczelniami technicznymi.
W opinii pracodawców agencje pracy rekrutujące na stanowiska produkcyjne są coraz mniej skuteczne. Jak się okazuje, mają one te same problemy z pozyskaniem ludzi do pracy jak fabryki. Dlatego wyszukują i w efekcie podsyłają kogokolwiek. Koszty obsługi agencyjnej również do zbyt niskich nie należą. Z kolei stażyści z urzędów pracy również nie są panaceum, chociaż dużo zależy od sposobu działania i zaangażowania samych urzędników. Są przypadki, gdzie pracodawcy na bieżąco współpracują z tymi jednostkami państwowymi i sobie tę współpracę cenią.
Przytaczano też przykłady i spostrzeżenia wyniesione z wizyt w fabrykach motoryzacyjnych na terenie Niemiec. W niektórych z nich widoczne są diametralne zmiany w podejściu pracodawców do pracowników (co jest w sposób naturalny wymuszane przez tzw. „rynek pracownika”), również w obszarze regulaminów, czy też wymaganych ubrań roboczych. W jednym z miasteczek, gdzie funkcjonuje kilka fabryk motoryzacyjnych mieszka ok. 17 tys. dorosłych osób, a pracuje o 5 tys. więcej, czyli 22 tys. To efekt zmienionego czasu pracy i elastyczności w zatrudnieniu. Ludzie dojeżdżają z innych miejscowości i - co ważne - duża grupa to pracownicy, którzy z własnej woli i w porozumieniu z pracodawcą, przepracowują w tygodniu np. tylko 8 godzin. W praktyce linia produkcyjna funkcjonuje 24h, tylko pracownicy zmieniają się częściej niż standardowe 8 godzin. Faktem jest, że niemieckie związki zawodowe wywalczyły 28 godzinny tydzień pracy. Obecnie na dwa lata okresu próbnego, ale taki kierunek jest dowodem na zmiany w potrzebach pracodawców, społeczeństw, w tym pracowników.
Komentarze (0)