Wydarzenia

ponad rok temu  09.08.2017, ~ Administrator   Czas czytania 4 minuty

Strona 1 z 2

- Zachód chce nas wypchnąć z rynku przewozów w Europie - komentują polscy przewoźnicy. Chodzi o dwa dokumenty przedstawione przez Komisję Europejską, które spędzają sen z powiek właścicielom firm trasnsportowych w Polsce. Chodzi o pakiet drogowy i pakiet mobilności, które zmuszają polskie firmy do "delegowania" kierowców do zagranicznych wyjazdów na nowych warunkach.

Zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej, kierowca, który będzie przebywał powyżej trzech dni na terenie danego kraju, już począwszy od 1. dnia, jest pracownikiem delegowanym. Obowiązują go więc wszelkie przepisy dotyczące m.in. płacy minimalnej, ale nie tylko. Chodzi o wypełnienie szeregu najróżniejszych formalności z tym związanych.

- Nawet kiedy nie byliśmy członkiem Unii Europejskiej takie regulacje nas nie obowiązywały – mówi Wiesław Starostka, dyrektor Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.

Dyrektor zrzeszenia przewoźników podkreśla, że praca w transporcie międzynarodowym polega na przemieszczaniu się ciągłym pomiędzy różnymi krajami – to oczywiste. - Trudno wyobrazić sobie, że kierowca, który będzie jechał z Hiszpanii przez Francję, Niemcy, Polskę do Rosji, i zdarzy się tak, że będzie przebywał powyżej trzech dni na przykład na terenie Niemiec i Francji, nagle okaże się, że jest delegowany – mówi.

Delegowanie pracownika wiąże się natomiast z całym szeregiem zobowiązań. - Trzeba dokumenty tłumaczyć, dołączać oświadczenia, które na żądanie różnych różnych organów należy okazywać - dodaje Tadeusz Grzelak, członek Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych.

Adam Jędrych, prezes Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych.: - Kierowca jedzie do Holandii, następnie do Hiszpanii. Jak mam przewidzieć czas jego pobytu w danym kraju? Przecież za każdym razem jest inaczej. Raz jest rozładowywany rano, raz wieczorem.

Przewoźnicy nie mają wątpliwości – to atak na polskie firmy, które zdominowały europejski rynek. - Oceniam to jako próbę budowania barier administracyjnych w celu ograniczenia konkurencyjności naszych firm – mówi W. Starostka. - Wchodząc do Unii Europejskiej liczyliśmy, że usługi to ta dziedzina gospodarki, gdzie będziemy mogli konkurować z Zachodem. I tak też się stało. Staliśmy się potęgą na rynku transportowym nie tylko dzięki - jak to mówią zachodni przedsiębiorcy – dumpingowi socjalnemu (niższym kosztom pracy), ale dzięki pracowitości, ogromnym inwestycjom w nowoczesny sprzęt. Dziś, kiedy doskonale sobie na tym rynku radzimy, Niemcy i Francja próbują nas z tego rynku wypchnąć.

Komentarze (0)

dodaj komentarz
Aby dodać komentarz musisz podać wynik
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony