Stalowa biała felga sugeruje ekologiczne poglądy właściciela pojazdu
Wiele pojazdów z lat 80., zwłaszcza japońskich, zyskało status kultowych. Stało się to za sprawą trwałości, atrakcyjnej ceny i wprowadzonej przez Japończyków stylistyki. Dotyczy to zwłaszcza samochodów terenowych i pick-upów z tamtych lat, które stały się legendami. Mitsubishi Pajero, Nissan Patrol i Pathfinder, Toyota LandCrusier oraz Hilux, Mazda BT, Daihatsu Rocky – te pojazdy oferowane były na białych felgach, także w USA. Gdy udowodniły swą wartość, stały się kultowymi, a teraz wraca na nie moda – oczywiście w postaci współczesnych odpowiedników. W takiej sytuacji nie mogą być one oferowane na innych felgach niż te z epoki.
Także niektóre pojazdy europejskie miały „białe fele”: Opel Frontera, Land Rover Defender – to dwa przykłady. One również wracają do dawnej tradycji.
Jestem pro
Ostatnią grupą fanów białych stalówek są użytkownicy profesjonalni. To oni wyznają zasadę, że Mercedes G czy Land Rover na alufelgach to nie są samochody terenowe. Trudno się z nimi nie zgodzić, biorąc pod uwagę koszt aluminiowych kół i trudne warunki w off-roadzie. „Białej feli” po prostu nie żal. A w połączeniu z agresywnym bieżnikiem potrafi daleko zajechać i wrócić.
Bywa, że białą felgą ktoś chce zamaskować swoje bogactwo. Chociaż człowiek to nie sroka, kuszą go błyskotki. Samochód terenowy kosztujący pół miliona złotych na alufelgach wygląda, jakby miał dwa razy większą wartość. Na felgach stalowych sugeruje ubogiego właściciela, a nawet sknerę.
Czy moda na białe stalowe felgi utrzyma się? Trudno powiedzieć. Zobaczymy za 5-10 lat, gdy z rynku znikną pierwsze pojazdy na białych kołach. W międzyczasie sztaby marketingowców będą badać trendy wśród klientów. Być może część z nich postanowi ponownie nabyć pojazd na białych felgach. Możliwe też, że zapas „białych fel” skłoni producentów do wykreowania kolejnej mody. Pożyjemy, zobaczymy.
tekst: Grzegorz Teperek / zdjęcia: Fiat, Nissan, JLR, Stellantis
Komentarze (0)