Warto wiedzieć

Wywiady

Wydarzenia

WYWIADY

ponad rok temu  06.02.2019, ~ Administrator   Czas czytania 5

Bartosz Mielecki, dyrektor zarządzający PGM. Fot. PGM

Bartosz Mielecki, dyrektor zarządzający PGM. Fot. PGM

Strona 1 z 3

Trzydziestu największych polskich producentów branży motoryzacyjnej odpowiada za... 6% całości produkcji tego sektora w naszym kraju. To mniej niż mają osobno najwięksi produkujący w Polsce, należący do zagranicznych właścicieli. Czy w związku z tym głos polskich producentów w branży jest słyszalny? Czy firmy z polskim kapitałem mogą sobie wzajemnie pomagać? I dlaczego miałyby to robić?

Przytoczone na początku artykułu statystyki, podane przez Bank Zachodni WBK, były inspiracją – jak opowiada nam Bartosz Mielecki, dyrektor zarządzający PGM – do powołania Polskiej Grupy Motoryzacyjnej. To stosunkowo młoda organizacja. Powstała 2 lata temu na Podkarpaciu (jednym z jej inicjatorów jest Adam Sikorski – prezes PZL Sędziszów), a dziś zrzesza 25 firm z całego kraju.

– Uważam, że w Polsce mamy problem z wykorzystaniem kapitału społecznego. Mamy pewną trudność w nawiązywaniu współpracy. A jest przecież wiele tematów, które nas łączą. Chcemy wykorzystać nasz wspólny potencjał – mówi Bartosz Mielecki.

Przyznaje, że w kraju działają organizacje branżowe zrzeszające producentów działających w sektorze automotive, ale żadna z nich nie skupia wyłącznie producentów, którzy mają polskich właścicieli. Dlaczego taka jest potrzebna?

Nie chodzi o liczby

Polska Grupa Motoryzacyjna szacuje, że w Polsce działa około tysiąca przedsiębiorstw o profilu produkcyjnym, które w przynajmniej pewnej części dostarczają rozwiązania dla motoryzacji, a jednocześnie mają większościowy polski kapitał. Czy liczba członków na poziomie 25 przy tej skali nie wypada blado i nie każe marginalizować znaczenia PGM?

– Nie, bo my nie mamy ambicji, by integrować całe środowisko, choć chcemy działać na jego rzecz. Rozwijamy się organicznie, oczywiście rozmawiamy z kolejnymi – także dużymi – podmiotami, ale nie zależy nam szczególnie, by PGM stała się organizacją masową. Rzeczywiście na początku wydawało się nam, że chcemy być bardzo otwarci. Teraz jednak jesteśmy na takim etapie, że chcemy pozyskiwać tylko takie firmy, które w wartościowy sposób nas dopełnią – wiedzą, kompetencjami, infrastrukturą – i z którymi będziemy mogli budować wzajemne zaufanie. Bo to pozwoli realizować nasze podstawowe założenia – opowiada dyrektor PGM.

A te m.in. są takie, by firmy mogły wzajemnie wykorzystywać swoje doświadczenia i możliwości. Fachowe doradztwo ekspertów czy np. wzajemne wykorzystywanie swoich laboratoriów do prowadzenia badań i testów to najprostsze przykłady. Kolejnymi są grupy zakupowe, gdzie firmy zrzeszone w PGM przy większych zamówieniach mogą liczyć na korzystną ofertę od dostawców surowców czy urządzeń przemysłowych. 25 firm zrzeszonych w PGM zatrudnia łącznie 6 tysięcy osób – to ogromna karta przetargowa przy zakupie chociażby ubezpieczeń dla pracowników. Można zawalczyć o rabat bądź dodatkowe świadczenia w tej samej cenie.

Komentarze (0)

dodaj komentarz
Aby dodać komentarz musisz podać wynik
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony